piątek, 23 października 2009

Mistrz felietonu - Stańczyk Pana Boga




"Trzeba śmiać się z tego, co nas otacza. To zdrowsze niż spazmy i szlochy – tą zasadą książę felietonu kierował się w swoich tekstach i życiu. I taką samą receptę miał dla rodaków: humor i zdrowy rozsądek."
Maciej Rybiński 1945 – 2009

ostatni felieton - ....

Obwiniony – zatopiony
Maciej Rybiński 16-10-2009,

"Różne są, poczynając od Arystotelesa, a kończąc na Marksie, definicje polityki. Wszystkie mają jedną wadę – są teoretyczne.
Zostały wymyślone nie na podstawie obserwacji polityki istniejącej realnie, dotyczą jakiegoś bytu idealnego, więc nie mają zastosowania praktycznego.

Mnie tymczasem pilna, codzienna obserwacja polityki – a w każdym razie tego, co w Polsce uchodzi za politykę – przywiodła do ukucia nowej definicji. Własnej, którą – mam nadzieję niepłonną – potomni będą kiedyś przywoływać jako definicję Rybińskiego. Młodzież będzie się tego uczyć w szkołach, jeśli edukacja dojdzie w drodze ciągłego reformowania do stanu, w którym oświata powszechna za cel mieć będzie przygotowywanie do życia w społeczeństwie. Nie żadnym abstrakcyjnym, tylko w społeczeństwie polskim.

Otóż moja definicja brzmi następująco: polityka to sztuka szukania i znajdowania winnych. To jedyna logiczna i absolutnie poprawna definicja, ponieważ wszystko w polityce – polskiej na pewno, a być może innych też – zaczyna się od wytypowania, określenia i ogłoszenia winnego. Reszta, łącznie ze zdobyciem i utrzymaniem władzy, to tylko konsekwencja zręcznego i przekonywającego ogół wyłonienia z ogromnej rzeszy kandydatów jednostki lub zbiorowości odpowiedzialnej za wszystko. Za wszystko zło.

W świetle tej definicji dyktatura polega na monopolizacji, zawłaszczeniu prawa do typowania winnych. Satrapia jest wtedy, gdy każdy, kto próbuje bronić wytypowanego przed zarzucaniem mu winy, sam automatycznie staje się winny. Natomiast w demokracji prawo do wybierania winnych przysługuje na zasadzie równości absolutnie każdemu. Wybory wygrywa ten, czyjego winni są też faworytami większości wyborców. Albo staną się nimi sztuką publicznej perswazji.

Popatrzcie na programy i praktyczną działalność wszystkich partii funkcjonujących w Sejmie. Zajmują się one mało lub wcale szukaniem odpowiedzi na niezadawane zresztą pytania, co zrobić, aby było lepiej (od tego mamy dziś Unię Europejską i jej dyrektywy), tylko mówią lub krzyczą, zależnie od temperamentu, kogo trzeba usunąć, by działo się nam czarownie.

Mamy teraz kolejny konkurs na winnych. Rozgrywka toczy się o to, czy naród uzna za winnych autorów poprawek do ustawy hazardowej i organizatorów przetargu na stocznie czy też Mariusza Kamińskiego z agentem Tomaszem i całym CBA, a właściwie braci Kaczyńskich i PiS. Tu nie ma miejsca na jakieś subtelności. Obwiniony – zatopiony, jak w grze w okręty. Taką grą będzie komisja śledcza. Wesołej zabawy, Polacy."

Autor (jest) był felietonistą dziennika "Fakt"
Rzeczpospolita
http://www.rp.pl/artykul/9158,378790_Obwiniony___zatopiony_.html

środa, 14 października 2009

Nowym europosłom przypomnijmy o Rotmistrzu Pileckim



Petycja do Posłanek i Posłów Rzeczypospolitej Polskiej do Parlamentu Europejskiego

"Od stycznia 2008 r. Fundacja Paradis Judaeorum prowadzi akcję społeczną "Przypomnijmy o Rotmistrzu" ("Let's Reminisce
About Witold Pilecki"). 4 września 2009 r. fundacja zwróciła się do polskich europosłów nowej kadencji z prośbą o pomoc
w ustanowieniu rocznicy śmierci rtm.Pileckiego europejskim Dniem Bohaterów Walki z Totalitaryzmem.


My, niżej podpisani, wyrażamy poparcie dla lansowanego przez Fundację Paradis Judaeorum od ponad półtora roku projektu
ustanowienia 25 maja europejskim Dniem Bohaterów Walki z Totalitaryzmem.

Zwracamy się do Posłanek i Posłów Rzeczypospolitej Polskiej do Parlamentu Europejskiego z apelem o dołożenie wszelkich
starań celem ustanowienia dnia 25 maja - rocznicy zamordowania rtm.Witolda Pileckiego - europejskim Dniem Bohaterów
Walki z Totalitaryzmem.


Ustanowienie tego święta będzie wyrazem hołdu dla wszystkich Bohaterów zmagań z nazistowskim i komunistycznym złem, a
także wyraźnym wskazaniem przyszłym pokoleniom właściwej postawy w obliczu groźby totalitarnego zniewolenia.

Dokumentacja akcji "Przypomnijmy o Rotmistrzu"("Let's Reminisce About Witold Pilecki") w materiałach publikowanych od
stycznia 2008 r. pod adresem www.michaltyrpa.blogspot.com


29-09-2009 Informacja dodana przez autora petycji:

Szanowni Państwo,

4 września 2009 r. Michał Tyrpa z Fundacji Paradis Judaeorum zwrócił się do nowowybranych polskich posłów do
Parlamentu Europejskiego z prośbą o dołożenie starań celem ustanowienia 25 maja - rocznicy śmierci twórcy konspiracji w
KL Auschwitz - europejskim Dniem Bohaterów Walki z Totalitaryzmem. O ustanowienie tego święta Fundacja Paradis
Judaeorum zabiega od początku 2008 r. w ramach akcji społecznej "Przypomnijmy o Rotmistrzu" ("Let's Reminisce About
Witold Pilecki"). 8 września b.r. z listem wyrażającym poparcie dla projektu zwrócił się do europosłów Grzegorz Rosengarten,
prezes Chrześcijańskiego Stowarzyszenia Rodzin Oświęcimskich.
Mimo upływu trzech tygodni, znakomita większość polskich posłanek i posłów do Parlamentu Europejskiego nie zechciała
odpowiedzieć na pytanie, czy w sprawie unijnego święta w rocznicę stracenia rtm.Pileckiego można liczyć na ich poparcie. W
związku z tym, my, niżej podpisani byli więźniowie KL Auschwitz zwracamy się do mediów i opinii publicznej z apelem o
składanie podpisów pod petycją do europosłów, która dostępna jest pod adresem:

www.petycje.pl/4376
Przypomnijmy o Rotmistrzu. Trzeba dać świadectwo.
Podpisali:

Jerzy Bielecki, były więzień KL Auschwitz nr 243, Sprawiedliwy wśród Narodów Świata,

Zbigniew Blok, były więzień KL Auschwitz nr 1195,

Kazimierz Piechowski, były więzień KL Auschwitz nr 918, były żołnierz Związku Organizacji Wojskowej,

Józef Stós, były więzień KL Auschwitz nr 752,

Władysław Szepelak, były więzień KL Auschwitz nr 168061,

Edmund Szewczyk, były więzień KL Auschwitz nr 1498,

Kazimierz Zając, były więzień KL Auschwitz nr 261,

P.S. Listy z hasłem "Przypomnijmy o Rotmistrzu" można także przesyłać na adres:
Michał Tyrpa
Fundacja Paradis Judaeorum
ul. Kobierzyńska 66/14
30-363 Kraków


Niżej podpisany/a:
Michał Tyrpa
Fundacja Paradis Judaeorum
30-363 Kraków
michal.tyrpa@gmail.com "

Petycję można podpisywać wchodząc na stronę:
http://www.petycje.pl/petycjePodglad.php?petycjeid=4376

Blog Michała Tyrpy
(publicysty, prezesa Fundacji Paradis Judaeorum)
http://www.michaltyrpa.blogspot.com/
.

niedziela, 27 września 2009

Walcząc o Polskę

'Żołnierze Wyklęci'...

"Nie jesteśmy żadną bandą, tak jak nas nazywają zdrajcy i wyrodni synowie naszej ojczyzny. My jesteśmy z miast i wiosek polskich. [...] My chcemy, by Polska bła rządzona przez Polaków oddanych sprawie i wybranych przez cały Naród, a ludzi takich mamy, którzy i słowa głośno nie moga powiedzieć, bo UB wraz zkliką oficerów sowieckich czuwa. Dlatego teżwypowiedzieliśmy walkę na śmierć lub życie tym, którzy za pieniądze, ordery lub stanowiska z rąk sowieckich mordują najlepszych Polaków domagających się wolności i sprawiedliwości." "Sumienie NArodu - to my! Wyrazem jego buntu przeciw premocy - to my1 Narzędziem sprawiedliwej kary - to my! Dzień zapłaty za zbrodnie już sie rozpoczął. Niech żyje wolna, demokratyczna Polska!"
(z ulotki dowódcy 5. Brygady Wileńskiej AK mjr. Zygmunta Szendzielarza "Łupaszki" adresowanej do żołnierzy LWP z 1946r.)

"Oddział Partyzancki >>Błyskawica<< walczy o Wolną, Niepodległą i prawdziwie demokratyczną Polskę. Walczyć tak będziemy o granice wschodnie, jak i zachodnie. Nie uznajemy ingerencji ZSRR w sprawy wewnętrzne polityki państwa polskiego. Komunizm, który pragnie opanować Polskę, musi zostać zniszczony." (z listu por. Józefa Kurasia "Ognia" do Bolesława Bieruta z 14 XI 1946r.)


"Co stanowi o metodzie działania sowieckiego na podbity naród? Tę metodę moiżna porównac do operacji chirurgicznej, polegającej na wyjmowaniu pacjentowi jego mózgu i serca narodowego.żał spokojnie. [...] Pod tym względem bolszewicki zabieg chirurgiczny nie tylko nie różni się od normalnego, a raczej bardziej niż każdy inny uzależniony jest od mądrze stosowanej etapowości, a warunkiem jego powodzenia jest właśnie ta straszna, milcząca, zastrachana, sterroryzowana psychicznie bierność społeczeństwa. Jego bezruch. Jego fizyczne poddanie.
Społeczeństwo, które strzela, nigdy się nie da zbolszewizować. Bolszewizacja zapanuje dopiewro, gdy ostatni żołanierze wychodzą z ukrycia i posłusznie stają w ogonkach.Właśnie w Polsce gasną dziś po lasach ostatnie strzały prawdziwych Polaków, których nikt na świecie nie chce nazywać bohaterami [...]."
(Jozef Mackiewicz, fragment z artykułu z londyńskich "Wiadomości" z 1947r.)
/wszystkie cytaty z 38 nr "Gazety Polskiej", 23 września 2009, s.17-18/


Istotnie, kompletne rozmywanie się polskości, świadomości narodowej i przynależności tak to ziemi, ojczyzny, rodziny obserwujemy już niemała czasu. Serce Polaka wyszarpuje się, lecz nie drastyczne, a powoli, po cichu, przy znieczuleniu i noiepostrzeżenie coraz to następnym i młodszym pokoleniom. Zanik pamięć historyczna, tradycja, świadomośćetyczna i jakiekolweiek więzi społecvzne, narodowe. Satjemy sie cywilizacją cyborgów, robotów, którymi tym łatwiej kierować i manipulować. I oto chodzi. By wyzbyć nas z tego, co nasze, co prwdziwe, co narodowe.
Oducza się ludzi myślenia. Owszem, masz myśleć, ale tylko o zaspokojeniu potrzeb fizycznych i fizkjologicznych, o użyciu (do którego wszystko zostaje sprowadzone). Jeśli coś ci sprawia przyjemność, to w porządku, jeśli nie - wyrzuc to, po prostu. Nie myśl, nie zastanawiaj się, nie rozważaj, bo a nuż jeszcze dojdziesz do prawdy, odkryjesz coś, co jest nie na rękę dzisiejszym specom od marketingu, reklamy PR-u. Nie myśl, rób tylk o to co MY chcemy. Czy więc nie popadamy w kolejną utopię, kolejne wiry historii, tym razem jeszcze bardzie zdradzieckie - bo niewidoczne, działające przy pomocy najnowszej techniki na ludzką podświadomość. Czy jest jeszcze w stanie odrodzić się człowiek, polski, dumny ze swej polskoći i świadomy historycznych więzi?


.

sobota, 26 września 2009

Żołnierze Wyklęci


Pasuje ta notka nie tylko z racji i na okoliczność minionego niedawno 17 września ('39), ale także w sytuacji odczuć społecznych, a raczej ich braku, upadku świadomości naszej państwowości i jakiegoś choć poczucia patriotyzmu. Czy naprawdę Ojczyzna nic już nie znaczy? Dom? Rodzina? Przeszłość, wywalczona suwerenność i życie oddawane przez naszych przodków? A "nie tak dawno", popatrzmy jakie było nastawienie i świadomość sprawy polskiej i odpowiedzialność za losy ojczyzny, a także własne.


"Nie obchodzą nas partie lub te czy owe programy. My chcemy Polski suwerennej, Polski chrześcijańskiej, Polski - polskiej. [...] Tak jak walczyliśmy w lasach Wileńszczyzny czy na gruzach kochanej stolicy - Warszawy - z Niemcami, by świętej Ojczyźnie zerwać pęta niewoli, tak dziś do ostatniego legniemy, by wyrzucić precz z naszej Ojczyzny Sowietów. Święcie będziemy stać na straży wolności i suwerenności Polski i nie wyjdziemy dotąd z lasu, dopóki choć jeden SOwiet bedzie deptał Polską Ziemię."
/Fragment ulotki wydanejprzez odtworzoną na Podlasiu 6. Brygade Wileńską AK kpt. Władysława Łukasiuka "Młota" (Podlasie 1946 r.)/





..."'Żonierze Wyklęci' nie byli przy tym epigonami Polskiego Państwa Podziemnego, których ofiara okazała się daremna, wręcz bezsensowna. Dziś postrzegamy ich jako pierwszych, którzy podjeli walkę z nieludzka doktryną komunistów. Oceniając ich walkę w swerze etykiży odwołać się do znakomitej myśli filozofa wartości prof. Henryka Elzenberga, który w 1950 r. w swoim pamiętniku ("Kłopoty z istnieniem") napisał: >>Walka beznadziejna, walka o sprawę z góry przegraną, bynajmniej nie jest poczynaniem bez sensu. [...] Wartość walki tkwi nie w szansach zwycięstwa sprawy, w imię której się ją podjęło, ale w wartości tej sprawy.<<>

/"Myśmy rebelianci" czyli piosenki "Żołnierzy Wyklętych na płycie zespołu De Press - w: "Gazeta Polska" nr 38, 23 września 2009/

Ale czy w obecnym świecie, te, wysokie wartości mają jakąś cenę, czy sa w ogóle poważane, zauważane? Co się stało z naszym etosem, polskością, odpowiedzialnością? Czy aby historia nie zkreśla na ten czas koła - kiedy widzimy znów zagrożenie ze wschodniej strony przy poniżającym wręcz płaszczeniu się tak Zachodu jak i niedojrzałych i politycznie i odpowiedzialnie za los kraju elit gotowych na każe kiwnięcie "Cara", byle tylko nie urazić "wielkiego Niedżwiadzia".... Obyśmy tylko - z niewiedzy, głupoty, niedojrzałości i nieświadomości nie wpadli znów w czerwoną dziurę historii..



piątek, 5 czerwca 2009

2 czerwca 1979

.

Wspominamy wydarzenia Zesłania Ducha Świętego oraz pierwszej pielgrzymki JanaPawła II do Polski. Wczytajmy się w słowa pamiętnej homilii sprzed 30 lat.

"Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Umiłowani Rodacy,Drodzy Bracia i Siostry,Uczestnicy eucharystycznej Ofiary, która sprawuje się dziś w Warszawie naplacu Zwycięstwa.

1. Razem z wami pragnę wyśpiewać pieśń dziękczynienia dla Opatrzności,która pozwala mi dziś jako pielgrzymowi stanąć na tym miejscu.

Pragnął â?? wiemy, że bardzo gorąco pragnął â?? stanąć na ziemipolskiej, przede wszystkim na Jasnej Górze, zmarły niedawno papież Paweł VI.Pierwszy po wielu stuleciach papież-pielgrzym. Do końca życia nosił topragnienie w swoim sercu i z nim zszedł do grobu. I oto czujemy, że pragnienieto było tak potężne i tak głęboko uzasadnione, że przerosło ramy jednegopontyfikatu i â?? w sposób po ludzku trudny do przewidzenia â?? realizuje siędzisiaj. Dziękujemy więc Bożej Opatrzności za to, że dała Pawłowi VI takpotężne pragnienie. Dziękujemy za cały ten styl papieża-pielgrzyma, jakizapoczątkował wraz z Soborem Watykańskim II. Gdy bowiem Kościół całyuświadomił sobie na nowo, iż jest Ludem Bożym â?? Ludem, który uczestniczyw posłannictwie Chrystusa, Ludem, który z tym posłannictwem idzie przezdzieje, który â??pielgrzymujeâ??, papież nie mógł dłużej pozostaćâ??więźniem Watykanuâ??. Musiał stać się na nowo Piotrem pielgrzymującym,tak jak ten pierwszy, który z Jerozolimy przywędrował poprzez Antiochię doRzymu, aby tam dać świadectwo Chrystusowi i przypieczętować je swojąkrwią.

Dzisiaj dane mi jest wypełnić to pragnienie zmarłego papieża Pawła VIwśród was, umiłowani synowie i córki mojej Ojczyzny. Kiedy bowiem â?? zniezbadanych wyroków Bożej Opatrzności po śmierci Pawła VI i pokilkutygodniowym zaledwie pontyfikacie mojego bezpośredniego poprzednika JanaPawła I â?? zostałem głosami kardynałów wezwany ze stolicy św. Stanisławaw Krakowie na stolicę św. Piotra w Rzymie, zrozumiałem natychmiast, że moimszczególnym zadaniem jest spełnienie tego pragnienia, którego Paweł VI niemógł dopełnić na milenium chrztu Polski.

Jako więc wasz rodak, syn polskiej ziemi, a zarazem jako papież-pielgrzymwitam was wszystkich! Witam najdostojniejszego Prymasa Polski. Witam wszystkichobecnych tutaj arcybiskupów, biskupów, pasterzy Kościoła w naszejOjczyźnie. Pozwólcie, że pośród naszych gości powitam w sposóbszczególny kardynała-arcybiskupa Santo Domingo. To tam wypadało mi skierowaćpierwsze kroki papieskiego pielgrzymowania w miesiącu styczniu. Tam po razpierwszy ucałowałem ziemię, na której stanęła kiedyś stopa KrzysztofaKolumba, po której przeszły stopy tylu głosicieli Ewangelii, a wśród nichtakże i naszych rodaków i polskich żołnierzy. Dzisiaj, wspólnie z wami,tego świadka mojej pierwszej papieskiej podróży witam w Warszawie.

Czyż moja pielgrzymka do Ojczyzny w roku, w którym Kościół w Polsceobchodzi 900 rocznicę śmierci św. Stanisława, nie jest zarazem jakimśszczególnym znakiem naszego polskiego pielgrzymowania poprzez dzieje Kościołaâ?? nie tylko po szlakach naszej Ojczyzny, ale zarazem Europy i świata? Odsuwamtutaj na bok moją własną osobę â?? niemniej muszę wraz z wami wszystkimistawiać sobie pytanie o motyw, dla którego właśnie w roku 1978 (po tylustuleciach ustalonej w tej dziedzinie tradycji) został na rzymską stolicęśw. Piotra wezwany syn polskiego narodu, polskiej ziemi. Od Piotra, jak i odwszystkich apostołów Chrystus żądał, aby byli Jego â??świadkami wJerozolimie i w całej Judei, i w Samarii, i aż po krańce ziemiâ?? (Dz 1, 8).

Czyż przeto nawiązując do tych Chrystusowych słów, nie wolno nam wnosićzarazem, że Polska stała się w naszych czasach ziemią szczególnieodpowiedzialnego świadectwa? Że właśnie stąd â?? z Warszawy, a także zGniezna, z Jasnej Góry, z Krakowa, z całego tego historycznego szlaku, którytyle razy nawiedzałem w swoim życiu i który w tych dniach znów będę miałszczęście nawiedzić, że właśnie stąd ze szczególną pokorą, ale i zeszczególnym przekonaniem trzeba głosić Chrystusa? Że właśnie tu, na tejziemi, na tym szlaku, trzeba stanąć, aby odczytać świadectwo Jego Krzyża iJego Zmartwychwstania? Ale, umiłowani rodacy â?? jeśli przyjąć to wszystko,co w tej chwili ośmieliłem się wypowiedzieć â?? jakżeż ogromne z tegorodzą się zadania i zobowiązania! Czy do nich naprawdę dorastamy?

2. Dane mi jest dzisiaj, na pierwszym etapie mojej papieskiej pielgrzymki doPolski, sprawować Najświętszą Ofiarę w Warszawie, na placu Zwycięstwa.Liturgia sobotniego wieczoru, w przeddzień Zesłania Ducha Świętego przenosinas do wieczernika w Jerozolimie, w którym nazajutrz apostołowie â??zgromadzeni wokół Maryi, Matki Chrystusa â?? mają otrzymać Ducha Świętego.Otrzymają Ducha, którego Chrystus im wyjednał przez krzyż, aby w mocy tegoDucha mogli wypełnić Jego polecenie. â??Idźcie więc i nauczajcie wszystkienarody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Uczcie jezachowywać wszystko, co wam przykazałemâ?? (Mt 28,19-20). W takich słowachChrystus Pan przed swym odejściem ze świata przekazał apostołom swe ostatniepolecenie, swój â??mandat misyjnyâ??. I dodał: â??A oto Ja jestem z wami przezwszystkie dni aż do skończenia świataâ?? (Mt 28, 20).

Dobrze się stało, że moja pielgrzymka do Polski, związana z 900 rocznicąmęczeńskiej śmierci św. Stanisława, wypadła w okresie Zesłania DuchaŚwiętego oraz uroczystości Trójcy Przenajświętszej. W taki bowiem sposóbmogę, dopełniając jakby pośmiertnie pragnienia Pawła VI, przeżyć razjeszcze tysiąclecie chrztu na ziemi polskiej i wpisać tegoroczny Stanisławowyjubileusz w to tysiąclecie, z którego wzięły początek całe dzieje narodu iKościoła. Właśnie uroczystość Zesłania Ducha Świętego oraz TrójcyPrzenajświętszej szczególnie nas przybliża do tego początku. W apostołach,którzy otrzymują Ducha Świętego w dzień Zielonych Świąt, są już niejakoduchowo obecni wszyscy ich następcy, wszyscy biskupi, również ci, którym odtysiąca lat wypadło głosić Ewangelię na ziemi polskiej. Również tenStanisław ze Szczepanowa, który swoje posłannictwo na stolicy krakowskiejokupił krwią przed dziewięciu wiekami.

I są w tych apostołach i wokół nich â?? w dniu Zesłania Ducha Świętegoâ?? zgromadzeni nie tylko przedstawiciele tych ludów i języków, którewymienia księga Dziejów Apostolskich. Są wokół nich już wówczaszgromadzone różne ludy i narody, które przyjdą do Kościoła poprzezświatło Ewangelii i moc Ducha Świętego w różnych epokach, w różnychstuleciach. Dzień Zielonych Świąt jest dniem narodzin wiary i Kościołarównież na naszej polskiej ziemi. Jest to początek przepowiadania wielkichspraw Bożych również w naszym polskim języku. Jest to początekchrześcijaństwa również w życiu naszego narodu: w jego dziejach, w jegokulturze, w jego doświadczeniach.

3a. Kościół przyniósł Polsce Chrystusa â?? to znaczy klucz do rozumieniatej wielkiej i podstawowej rzeczywistości, jaką jest człowiek. Człowiekabowiem nie można do końca zrozumieć bez Chrystusa. A raczej: człowiek niemoże siebie sam do końca zrozumieć bez Chrystusa. Nie może zrozumieć, anikim jest, ani jaka jest jego właściwa godność, ani jakie jest jegopowołanie i ostateczne przeznaczenie. Nie może tego wszystkiego zrozumieć bezChrystusa.

I dlatego Chrystusa nie można wyłączać z dziejów człowieka w jakimkolwiekmiejscu ziemi. Nie można też bez Chrystusa zrozumieć dziejów Polski â??przede wszystkim jako dziejów ludzi, którzy przeszli i przechodzą przez tęziemię. Dzieje ludzi! Dzieje narodu są przede wszystkim dziejami ludzi. Adzieje każdego człowieka toczą się w Jezusie Chrystusie. W Nim stają siędziejami zbawienia.

Dzieje narodu zasługują na właściwą ocenę wedle tego, co wniósł on wrozwój człowieka i człowieczeństwa, w jego świadomość, serce, sumienie.To jest najgłębszy nurt kultury. To jej najmocniejszy zrąb. To jej rdzeń isiła. Otóż tego, co naród polski wniósł w rozwój człowieka iczłowieczeństwa, co w ten rozwój również dzisiaj wnosi, nie sposóbzrozumieć i ocenić bez Chrystusa. â??Ten stary dąb tak urósł, a wiatr gożaden nie obalił, bo korzeń jego jest Chrystusâ?? (Piotr Skarga, Kazaniasejmowe). Trzeba iść po śladach tego, czym â?? a raczej kim â?? naprzestrzeni pokoleń był Chrystus dla synów i córek tej ziemi. I to nie tylkodla tych, którzy jawnie weń wierzyli, którzy Go wyznawali wiarą Kościoła.Ale także i dla tych, pozornie stojących opodal, poza Kościołem. Dla tychwątpiących, dla tych sprzeciwiających się.

3b. Jeśli jest rzeczą słuszną, aby dzieje narodu rozumieć poprzez każdegoczłowieka w tym narodzie â?? to równocześnie nie sposób zrozumiećczłowieka inaczej jak w tej wspólnocie, którą jest jego naród. Wiadomo, żenie jest to wspólnota jedyna. Jest to jednakże wspólnota szczególna,najbliżej chyba związana z rodziną, najważniejsza dla dziejów duchowychczłowieka. Otóż nie sposób zrozumieć dziejów narodu polskiego â?? tejwielkiej tysiącletniej wspólnoty, która tak głęboko stanowi o mnie, okażdym z nas â?? bez Chrystusa. Jeślibyśmy odrzucili ten klucz dlazrozumienia naszego narodu, narazilibyśmy się na zasadnicze nieporozumienie.Nie rozumielibyśmy samych siebie. Nie sposób zrozumieć tego narodu, którymiał przeszłość tak wspaniałą, ale zarazem tak straszliwie trudną â?? bezChrystusa. Nie sposób zrozumieć tego miasta, Warszawy, stolicy Polski, któraw roku 1944 zdecydowała się na nierówną walkę z najeźdźcą, na walkę, wktórej została opuszczona przez sprzymierzone potęgi, na walkę, w którejległa pod własnymi gruzami, jeśli się nie pamięta, że pod tymi samymigruzami legł również Chrystus-Zbawiciel ze swoim krzyżem sprzed kościołana Krakowskim Przedmieściu. Nie sposób zrozumieć dziejów Polski odStanisława na Skałce do Maksymiliana Kolbe w Oświęcimiu, jeśli się nieprzyłoży do nich tego jeszcze jednego i tego podstawowego kryterium, któremuna imię Jezus Chrystus.

Tysiąclecie chrztu Polski, którego szczególnie dojrzałym owocem jest św.Stanisław â?? tysiąclecie Chrystusa w naszym wczoraj i dzisiaj â?? jestgłównym motywem mojej pielgrzymki, mojej dziękczynnej modlitwy wspólnie zwami wszystkimi, drodzy rodacy, których Jezus Chrystus nie przestaje uczyćwielkiej sprawy człowieka. Z wami, dla których Chrystus nie przestaje byćwciąż otwartą księgą nauki o człowieku, o jego godności i jego prawach. Azarazem nauki o godności i prawach narodu.

Księże Prymasie! Pragnę tę Najświętszą Ofiarę wspólnie z braćmibiskupami i kapłanami złożyć we wszystkich intencjach, które Wasza Eminencja wymienił na początku.

W dniu dzisiejszym na tym placu Zwycięstwa w stolicy Polski proszę wielkąmodlitwą Eucharystii wspólnie z wami, aby Chrystus nie przestał być dla nasotwartą księgą życia na przyszłość. Na nasze polskie jutro.

4. Stoimy tutaj w pobliżu Grobu Nieznanego Żołnierza. W dziejach Polski â??dawnych i współczesnych â?? grób ten znajduje szczególne pokrycie.Szczególne uzasadnienie. Na ilu to miejscach ziemi ojczystej padał tenżołnierz. Na ilu to miejscach Europy i świata przemawiał swoją śmiercią,że nie może być Europy sprawiedliwej bez Polski niepodległej na jej mapie?Na ilu to polach walk świadczył o prawach człowieka wpisanych głęboko wnienaruszalne prawa narodu, ginąc â??za wolność naszą i wasząâ??? â??Gdziesą ich groby, Polsko! gdzie ich nie ma! Ty wiesz najlepiej â?? i Bóg wie naniebie!â?? (Artur Oppman, Pacierz za zmarłych).

Dzieje Ojczyzny napisane przez Grób jednego Nieznanego Żołnierza.

Przyklęknąłem przy tym grobie, wspólnie z Księdzem Prymasem, aby oddaćcześć każdemu ziarnu, które â?? padając w ziemię i obumierając w niej,przynosi owoc. Czy to będzie ziarno krwi żołnierskiej przelanej na polubitwy, czy ofiara męczeńska w obozach i więzieniach. Czy to będzie ziarnociężkiej, codziennej pracy w pocie czoła na roli, przy warsztacie, w kopalni,w hutach i fabrykach. Czy to będzie ziarno miłości rodzicielskiej, która niecofa się przed daniem życia nowemu człowiekowi i podejmuje cały trudwychowawczy. Czy to będzie ziarno pracy twórczej w uczelniach, instytutach,bibliotekach, na warsztatach narodowej kultury. Czy to będzie ziarno modlitwy iposługi przy chorych, cierpiących, opuszczonych. Czy to będzie ziarno samegocierpienia na łożach szpitalnych, w klinikach, sanatoriach, po domach:â??wszystko, co Polskę stanowiâ??.

Skąd przychodzą te słowa? Księże Prymasie, tak głosi Akt milenijny,złożony przez ciebie i Episkopat Polski na Jasnej Górze: â??wszystko, coPolskę stanowiâ??.

To wszystko w rękach Bogarodzicy â?? pod krzyżem na Kalwarii i w wieczernikuZielonych Świąt.

To wszystko: dzieje Ojczyzny, tworzone przez każdego jej syna i każdą córkęod tysiąca lat â?? i w tym pokoleniu, i w przyszłych â?? choćby to byłczłowiek bezimienny i nieznany, tak jak ten żołnierz, przy którego grobiestoimy...

To wszystko: i dzieje ludów, które żyły wraz z nami i wśród nas, jakchoćby ci, których setki tysięcy zginęły w murach warszawskiego getta.

To wszystko w tej Eucharystii ogarniam myślą i sercem i włączam w tę jednąjedyną Najświętszą Ofiarę Chrystusa na placu Zwycięstwa.

I wołam, ja, syn polskiej ziemi, a zarazem ja: Jan Paweł II papież, wołam zcałej głębi tego tysiąclecia, wołam w przeddzień święta Zesłania,wołam wraz z wami wszystkimi:

Niech zstąpi Duch Twój!

Niech zstąpi Duch Twój!

I odnowi oblicze ziemi.

Tej Ziemi!

Amen."

z serwisu www.duchowy.pl

poniedziałek, 13 kwietnia 2009

cóż to jest prawda?

.
'Aletheia' - prawda, o którą walczymy - czyżby? do której dążymy - czy zawsze?

Tak wiele napotykamy okresów w historii, kiedy prawda jest zakłamywana, historia jest naginana do konkretnych warunków światopoglądowych. Ewidentnie można powiedzieć, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Ale dlaczego tak jest, iż prawda historyczna, naturalna, moralna jest tak mało chciana, poważana i w rezultacie odrzucana?

Już od starożytności dawni filozofowie - miłując mądrość, szukali prawdy. Człowiek w naturalny sposób dąży do tego, co prawdziwe i choć nie raz może go zwieść ułuda, to jednak to, co prawdziwe jest najwyższą wartością i w cenie. Jeśli więc podświadomie szukamy tego, co prawdziwe, rzeczywiste
- skąd to mamienie siebie i innych, manipulacja i życie w aktualnym świecie - tej quasi-rzeczywistości? Zwodzenie innych przez manipulację staje się narzędziem do osiągania celu, jakim jest władza. Ale to już inna sprawa, często niejako wyżej stawiana od szlachetnej prawdy, a przez to osiągana i haniebnymi sposobami. A przecież o wiele bardziej cenimy człowieka prawdomównego, niż oszusta.

Teoretycznie do tego podchodząc - życie prawdą, jako naturalny sposób, powinno być o wiele prostrze, niż życie w ułudzie. A tak często idziemy po najmniejszej linii oporu po fałszywej drodze - która jednak wymaga wiele zabiegów i starań aby "bezpiecznie" balansować w tym wymiarze. Czyli
wybieramy drogę wymagającą większego wysiłku i lawirowania w "niby-światach", miast kroczyć prostą drogą. Po co więc dobrowolnie utrudniać sobie i innym życie? I to sie chyba kłóci z powszechnym ówcześnie pragnieniem coraz łatwiejszego życia, bez problemów i zobowiązań? Ale to niezbadane zakamarki ludzkiej duszy, psychiki...

Dla Justyna, męczennika, filozofa II wieku po Chrystusie, termin: 'filalethes' (miłujący prawdę) jest tak bogaty w znaczenie jak często jest używany. Jeśli kto opowiada się za miłością prawdy - musi za nią podążać. Umiłowanie prawdy przez Justyna jest mocne, ponieważ dla niego - słowo prawdy nie jest jakimś abstraktem, ale żywą osobą - Jezusem Chrystusem. Postawa Justyna jako męczennika jest pod wpływem ocenyobrony i śmierci Sokratesa przez Platona . Męczeństwo Sokratesa odegrało ważną rolę w myśłi wczesnego chrześcijaństwa, bo było powiązane z obrazem Platona - sprawiedliwego człowieka, który został ukrzyżówany. Obrona Sokratesa miała jedną rzecz - jak mówi Justyn w Apologii: Wiem, że to, co chcę powiedzieć jest prawdą i proszę, aby żade z was nie patrzył na co
innego.

Wiele razy prawda jest ciężka do wypowiedzenia, bolesna, trudna, ale należy ją wypowiadać. Jest jak oczyszczające katharsis, jak świeży oddech. A przecież powiedziano: "tylko prawda was wyzwoli" (J 8,32).

Justyn rozpoczyną swą Apologię od kontrastu między filozofem, który kocha prawdę, a miłośnikiem opini ludzkiej i jest pierwszym autorem chrześcijańskim, który łączy imię Sokratesa z Chrystusem. Platon, Orygenes i Klemens wychwalali Sokratesa. Ludzie nie byli nigdy tak świadomi swojego zapotrzebowania na prawdę niż w II wieku po Chrystusie. Tęsknota za wiedzą i pragnienie prawdy przywiodło wielu pogan do chrześcijaństwa. Ewangelie przynoszą dobrą nowinę tym, którzy są w nocy błędów. Przynoszą wiedzę o Ojcu, który jest najbliższy prawdy i sama prawdą. Prawda jest właściwością Boga i nazywana jest światłem, dobrocia, życiem i nadzieją. Ojciec Prawdy objawia Siebie. Justyn rozdziela tak jak Platon prawdę od zwyczaju i obstaje przy tym, że prawda proroków
Starego Testamentu jest starsza niż ta, którą głosili filozofowie.

Jak widzimy - patrząc na ostatnie wydarzenia w naszym kraju (gł. dotyczy to książki Pawła Zyzaka i sprawy L. Wałęsy) nie opłaca się mówić prawdy, a tym bardziej głośno (bo można stracić pracę, stanowisko, być wyklętym przez "salon szyderców"). I tak widzimy zakusy na "powieszenie" IPN-u
niemającego ze sprawą nic wspólnego, ale charakteryzującego się całokształtem szukania i mówienia niewygodnej prawdy o dawniejszych i tych niedawnych, przeszłych czasach naszej ojczyzny.

Lecz możemy zapytać za Piłatem - a "cóż to jest prawda?" Rzecz, pojęcie, które obiektywnie istnieje, na które są dowody, którego istnieniu nie można zaprzeczyć.

"Powiedzieć, że istnieje, o czymś, czego nie ma, jest fałszem. Powiedzieć o tym, co jest, że jest, a o tym, czego nie ma, że go nie ma, jest prawdą."- Arystoteles "Metafizyka"

"Wszystko co wskazuje na prawdę, ukazuje ją, prowadzi do niej." - św. Tomasz

j.e.w.

środa, 25 marca 2009

Dzień Świętości Życia


Przysięga Hipokratesa – przysięga składana przez lekarzyw starożytności, zawierała podstawy dzisiejszej etyki lekarskiej. (W Polsce obowiązuje obecnie Przyrzeczenie Lekarskie, stanowiące część Kodeksu Etyki Lekarskiej uchwalonego przez Krajowy Zjazd Lekarzy, nawiązujące treścią do deklaracji genewskiej.)
W Przysiędze Hipokratesa składanej przez lekarzy czytamy m.in.: "Nikomu, nawet na żądanie, nie dam śmiercionośnej trucizny, ani nikomu nie będę jej doradzał, podobnie też nie dam nigdy niewieście środka poronnego. W czystości i niewinności zachowam życie swoje i sztukę swoją." (tu jej tekst: http://www.bibl.amwaw.edu.pl/hipokrates.htm )

Czyż bardziej trzeba tłumaczyć te słowa? Lekarz jest po to, aby ratował życie! Jak więc można mówić o kończeniu życia, skracaniu życia, o przerywaniu życia, o niedopuszczaniu do życia?

Życie to najwiękrzy dar. Prawda, że często je marnujemy, nie potrafimy wykorzystać z pożytkiem... Ale jest tym, co człowiek posiada najcenniejszego. I nie ograbiajmy się sami z tego bogactwa.



"przychodzi czasami do głowy ta myśl
że można by tak zacząć inaczej żyć
mieć chęć do pracy i żyć inaczej
i lepiej niż dotąd, kto wie,
kto wie?
" (muz. i słowa Grzegorz Turnau )

"Dwa są życia modele, dwa życia sposoby.
Jeden - życie spokojne, drugi - życie w pośpiechu.
Dwa są życia modele, Dwa życia sposoby.
Jeden - całkiem zgodliwy, Drugi - całkiem na przekór. (...)

Nie żyć - to nie mieć nic, by powiedzieć.
Nie żyć - to nie mieć po co umierać,
by móc to potem albo zostawiać, albo zabierać.
Dwa są życia modele, dwa życia sposoby.
Jeden - życie spokojne, drugi - życie w pośpiechu.
Dwa są życia modele, dwa życia sposoby.
Jeden - ważny od dzisiaj, drugi - ważny od wieków
." Życia modele ( muzyka Grzegorz Turnau, słowa Michał Zabłocki )

poniedziałek, 23 marca 2009

cóż znaczy żyć


.
Vita. Rodzimy się i umieramy. Przychodzimy na ten świat i z niego w pewnym, nieznznym dla nas momencie - odchodzimy. Dar życia - można powiedzieć najwyższa wartość. Każda istota ma do niej prawo. Ale czy na pewno? Życie nie należy do nas - nie jesteśmy jego stwórcami, choć twórcami poniekąd tak. Tak wiele się mówi o prawie do wolności, do wyboru, że każdy ma prowo do wolności, ale czyż wyższą wartością nie jest prawo do życia? Do czegoś, co od nas tak do końca nie zależy? Skoro tak wiele się walczy o prawa zwierząt - do życia, do nie cierpienia itd., to czyż prawa tego można odmówić najdoskonalszemu ze 'zwierząt"? A przecież w imię wolności, równości, samowoli, pognębienia i tyranii - za wszelką cenę próbuje się narzucić prawo (obowiązek) śmierci!
Ale po kolei. Zdehumanizowany człowiek, odczłowieczony coraz mocniej walczy o zalegalizowanie zabijania (nie ważne w którym momencie życia i w jakiej sytuacji), o bezkarne unicestwianie innego życia w imię... - w imię czego? Wygody? bezproblemowego egzystowania? zachcianki? kaprysu? łatwizny prześlizgnięcia się z prądem na szerokie wody zatrutego odpadami basenu? Patrząc ogólnie na dzisiejsze kino, sztukę, wystawy wszelkiego rodzaju - można odnieśc wrażenie o "zezwierzęceniu" człowieka. Jeszcze chyba nie było tyle naturalizmu, brutalizmu i to bez żadnego skrępowania, serwowanych jak najbardziej otwarcie. Nie dość kombinowania zamachu na życie starszych czy niedołężnych ludzi - w imię tzw. "dobrej śmierci". Czy przmusowy kres może być czymś dobrym? Rezygnacja z najmniejszej szansy czyż nie jest zaprzepaszczeniem życie i właśnie godności? Podświadomie, zdrowy, normalny człowiek, nieświadomie pragnie żyć, za wszelką cenę, nie chce dosięgać kresu. Topiony zawsze będzie się szarpał i próbował wydostać sie na powierzchnię - do powietrza, aby złapać oddech. Gdy przychodzi kres na człowieka (ten naturalny) - on się szamoce (jak każda żywa istota) chcąc wyrwać się jeszcze w ostatniej chwili szponom śmierci - ku życiu. Coż może człowiek zadecydować o drugim? A cóż o sobie? Jak jest w stanie określić co będzie czuł, czego chciał i co postanowi nie będąc jeszcze w sytuacji zagrożenia życia? Czy może za wczasu spisać się na straty - kiedy jego naturalnym odruchem jest walka o żcie? W chwili zagrożenia człowiek jest zdolny do różnych heroicznych, niewyobrażalnych i desperackich czynów. To jest przeznaczeniem człowieka - żyć! Do tego został powołany. Ja chcę żyć i mówię to z pozycji posiadania doświadczenia podobnej sytuacji. Jak więc drugi może go zagłodzić, uśmierzyć ból ostatecznie usypiając, przecinając ostatni włosek życia?
No tak, łatwiej jest przyśpieszyć koniec. Po co sie męczyć samemu oraz z ... ? Przecież życie pojmuje się dziś jako "łatwe , lekkie i przyjemne"! Prawo do niego mają tylko zdrowi, piękni, młodzi i bogaci!
No tak, nie za młodzi... Nie daje się obciąć końca? To może zacząć od początku? Bez początku? Kto w zasadzie ustalił poczatek? Od kiedy zaczyna się człowiek? Od zapłodnienia komórki jajowej Nie, Od tego czasu gdy tworzą się już narządy? Nie, Od przyjścia na świat? Nie, a co to za człowiek - nie mówi, nie zarabia i jak on wygląda! Od osiągnięcia pełnoletności? Więc może dozwolimy likwidowanie niewygodnych 'egzemplarzy' do 18. roku życia i po, ja wiem, 50-tce? Game over - wypadasz z gry! nie jesteś już użyteczny! A ty nie będziesz użyteczny, więc po co masz zaistnieć? (przepraszam - po co masz dalej już istnieć?) Plan się nie powiódł, to nie czas, stworzymy sobie egzemplarz "doskonały" - na taki kształt i w takim czasie jaki nam będzie odpowiadał! Używając maszynerii, techniki stworzymy sobie małego robocika, a jak nam się znudzi - to pójdzie "na odstrzał"! Trochę z tej próbówki, trochę z tamtej i tworzymy oddział Frankensteinów.
Brrrr! W jakim my świecie żyjemy? Czy to dwuznaczność świata, który zupełnie oszalał?! Ludzie-roboty dyspozycyjni prawieże 24 godziny na dobę produkują nowe modele robotów - goniąc za najnowszymi trendami i krzykami mody. Zużyte egzemplarze - na złom . Po co zajmują miejsce? Są już niepotrzebni! Gry komputerowe szybko nudzą, wymyślmy nową mutację - zabawmy się w Boga! Co nam będize mówił jak to się robi? Sami możemy się zabawić!
A etyka? Cóż to za przeżytek strożytnej kultury! Teraz żyje się inaczej. Prawo do czegoś? Niestety nie każdy i nie zawsze ma to podstwowe prawo do życia. Wybór? Czy dzisiaj ja mogę decydować czy ty możesz żyć, bo akurat tak mi się zachciało? A jak zadecydujesz ty o moim życiu? A może pohandlujemy - życie za ile?
Czy dysponując już tak ogromną wiedzą zatraciliśmy sens i zdrowy rozum? Czy już w każdej dziedzinie totalnie wszystko musi stanąć na głowie? Ciekawe tylko kiedy to wszystko runie (a upadek będzie wielki). Zamiast korzystajć z wiedzy, rozwijać się coraz bardziej, pielęgnować to co cenne - życie, postępujemy w samodestrukcji oszukując się, mamiąc pozorem że tam właśnie jest życie.

„Zdaje się, że nie bez słuszności określa się dobro samo przez się i szczęście w związku z różnymi sposobami życia. Niewykształcony ogół i prostacy widzą je w rozkoszy; dlatego też zadowalają się życiem polegającym na używaniu. Trzy bowiem są najważniejsze rodzaje życia, a mianowicie, oprócz wyżej wspomnianego, życie poświęcone bądź działalności obywatelskiej, bądź teoretycznej kontemplacji ” Oryginał: www.racjonalista.pl/kk.php/s,6395 (Arystoteles, Etyka nikomachejska , op. cit ., 81-82)

„Istnieją trzy czynniki, zapewniające postępowanie przynoszące szczęście, które poprzednio uznaliśmy za najwyższe dobro dla ludzi: doskonałość, wiedza teoretyczna i przyjemność, widzimy, że istnieją również trzy rodzaje życia, które wszyscy ludzie, według możności, wybierają, aby je przeżyć: życie polityka, życie filozofia i życie oddane rozkoszy. Spośród nich filozof mianowicie pragnie tego, co dotyczy wiedzy teoretycznej i kontemplacji prawdy, polityk pragnie pięknych czynów (one same wynikają z doskonałości), a człowiek oddany rozkoszy pragnie przyjemności cielesnych”
Oryginał: www.racjonalista.pl/kk.php/s,6395 (Arystoteles, Etyka eudemejska , op. cit., s. 406)

Czy ŻYCIE jeszcze dziś coś znaczy? Czy jest czegoś warte?

j.e.w.

niedziela, 22 marca 2009

wieje wiosna? ze "wschodu"...


Tak.... powiało... - komunizmem, faszyzmem itd. itp... Jedna osoba stwierdziła, że poczuła się jak w stanie wojennnym - kiedy to z anten publicznych znikają z dnia na dzień, po kolei następne audycje, wartościowe, niezależne programy... Kiedy się "wycina" po kolei ludzi mediów - bo są niewygodni aktualnej władzy i idą pod prąd (głównemu nurtowi "fali miłości). Czystki są przeprowadzane i w radio i w telewizji. Bez oficjalnych powodów. Bez rozgłosu. Po cichu i od ręki wyrzuca się dziennikarzy, zwalnia, przesuwa program na cza zerowej oglądalności (czyli środek nocy), kasuje się program, nie przeprowadza transmisji. Więc co? Nikt nie protestuje? nikt nie ogląda? nie ma odzewu? a nawet gdyby był - klamk ajuż zapadła, taka jest wola Szefów i 'opinii publicznej'. Przychodzi "Ono" i po cichu, powoli demoluje wszystko 'od środka'.


j.e.w.

niedziela, 15 marca 2009

uroczystości Gołubie/Szymbark


Uroczyste obchody 65. rocznicy bohaterskiej śmierci dowódcy TOW „Gryf Pomorski” por. Józefa Dambka odbyły się w niedzielę 8 marca w Gołubiu Kaszubskim. Uroczystości rozpoczęła msza św. w miejscowym kościele, na której patriotyczną homilię wygłosił ks. Prałat z Wejherowa. Mówił o tym, że nie można milczeć i zapominać o przeszłości, o swojej własnej historii. Na obchodach gościł przedstawiciel Pana Prezydenta RP prof. Lecha Kaczyńskiego w osobie min. Aleksandra Szczygło. Udział wzięli także inni przedstawiciele polskiej polityki – sen. Dorota Arciszewska- Mielewczyk, posłowie Jacek Kurski i Zbigniew Kozak, a także przedstawiciele Kaszubsko-Kociewskiego Stowarzyszenia im. TOW „Gryf Pomorski” i Stowarzyszenia Rodziny Katyńskiej w Gdyni.

Po mszy św. nastąpił wspólny przemarsz, prowadzony przez ułanów ze Stowarzyszenia Miłośników Kawalerii Polskiej „Hubal”, do miejsca upamiętniającego śmierć por. J. Dambka nad Jeziorem Dąbrowskim. Odbył się tam apel poległych, głos zabrali zaproszeni goście, a Pani Halina Łyńczak ze Stow. „Rodzina Katyńska” przekazała Stowarzyszeniu im. TOW „Gryf Pomorski” urnę z ziemią z Katynia. Po modlitwie przy Krzyżu, o który cały czas trwają spory i kontrowersje co do jego usunięcia przez właściciela pobliskiego gruntu, w intencji por. Dambka i poległych jego podkomendnych, którzy oddali życie w obronie Ojczyzny i Kościoła Katolickiego, zebrani udali się do pobliskiego Szymbarka na dalszy przebieg uroczystości.
Na terenie tamtejszego Centrum Edukacji i Promocji Regionu odtworzono inscenizację rozbrojenia posterunku niemieckiego przez żołnierzy TOW „Gryf Pomorski”. Następnie można było wysłuchać prelekcji przygotowanej przez Pana Piotra Szubarczyka z Oddziałowego Biura Edukacji Publicznej IPN Gdańsk dotyczącej działalności patriotycznej por. Józefa Dambka i TOW „Gryf Pomorski”.

Była to wielka lekcja historii i patriotyzmu, które potrzebują w obecnych czasach pielęgnowania i rozwijania, aby duch polskości nie przygasał w sercach naszych Rodaków, szczególnie tych z młodszego pokolenia.

„Miejcie nadzieję!... Nie tę lichą, marną
Co rdzeń spróchniały w wątły kwiat ubiera,
Lecz tę niezłomną, która tkwi jak ziarno
Przyszłych poświęceń w duszy bohatera. (...)
Lecz nie przestajmy czcić świętości swoje
I przechowywać ideałów czystość;
Do nas należy dać im moc i zbroję,
By z kraju marzeń przeszły w rzeczywistość”
/Adam Asnyk/


J. E. W.

wtorek, 3 marca 2009

Garść sprzeczności


Dziwnie zaczęliśmy pojmować patriotyzm. (ciekawe pod czyim to wpływem? - niemieckim? komunistycznym? unijnym? liberalnym? 'luzackim'?) Oto tak na przykład były Prezydent (i były TW) Lech Wałęsa wygłasza: "Tam nawet było wielu patriotów" - w telewizyjnym wywiadzie oceniając pracowników komunistycznej SB. Zaś jeden z takich jak wyżej zostało określone "patriotów" - Czesław Kiszczak stwierdza: "Oficerowie SB to byli tacy sami polscy patrioci jak inni." Patrioci? przepraszam - polscy? bo chyba coś ze stronami granicy się pomieszało - jak dla mnie pasuje raczej wersja "sowieccy patrioci". I tak od grubej kreski zacierają się granice dobra izła, zamazują się kolory.
*
Jak wynika z sondażów które przytacza Wprost - aż 2/3 Polaków nie wie, kto jest szefem Platformy! Pytani Polacy obstawiają 3 typy: Donalda Tuska, Zbigniewa Chlebowskiego i Grzegorza Schetynę. Skąd taka dezorientacja? "Politolodzy przekonują że winny jest sam Tusk, który część partyjnych obowiązków przekazuje niżej. Dlatego jego rola jako szefa partii rozmywa się między nim a dwoma jego najbliższymi współpracownikami."
I taka sama historia czeka dalsze piony władzy - dajmy na to samorządy, władze lokalne, którym PO nalega aby "rozdać" całą władzę, maksymalnie ją zdecentralizować. Dobrze, każdy będzie rządził "wolnoć Tomku w swoim domku", powstaną same landy z własnymi prawami i odpowiadające tylko przed sobą. I jak w takiej sytuacji Polak będzie wiedział (jeśli już teraz, na etapie personalnych przesunięć nie jest w stanie zorientować sie 'kto tu rządzi'?) kto sprawuje władzę? W jakim on państwie w rezultacie mieszka? - w Polsce czy X-landzie? Przecież w landzie X jest zupełnie inne prawo niż w landzie Y i nic jednym do drugich.
Ale tym nie przejmuje się Premier usilnie dążący do sławy "gwiazdora" mediów, na której w końcu ma nadzieję dopłynąć wprost do Belwederu. "Po mnie choćby potop, ja już tylko będę siedział na stołku". (już nie wspomnę jaki to wiersz przywodzi na myśl...).
*
Ludzie! świat staje na głowie. Już powoli wszystko przestaje być białe i czarne, dobre i złe... polskie...
*
Jak wyżej. Białe plamy historii się koloryzuje, czarne karty się wybiela... Wydarzenie okrągłego stołu jest np. stawiane na piedestale chwały jako zaczątek wolnego kraju, który jednakże go stłamsił układami, zakrapianymi umowami wbił w stalowe okowy, z których tym truniej wyjść nam jeszcze po 20 latach by otrząsnąć się z esbeckich i sowieckich pozostałości, skamielin.
*
Obiektywizm? Chłodne postrzeganie z dystansem rzeczywistości? (raczej zimne wyrachowanie) Ale zaraz, a wolność słowa? I prawo do opowiadania się po stronie moich przekonań? A czyż z wypowiedzi, ze sposobu odnoszenia się niektórych dziennikarzy do swoich rozmówców - czyż jaśniejeli tylko politycznie modny obiektywizm? Cóż, a mnie się zdaje - że zależy do kogo i w jakiej sprawie, bo widać powszechnie zupełny "obiektywizm tendencyjny", pod przykrywką oczywiście obiektywizmu obiektywnego. No a przecież tylko to, co wyborca zobaczy w telewizji (dodajmy "słusznej telewizji") i usłyszy jedynie w poprawnym tonie wypowiedzi od "obiektywnych autorytetów" jest prawdziwe. Przepraszam bardzo, tak mi się teraz nasunęło - ale czy nie kojarzy się to Państwu z "Rokiem 1984" Orwella?


(myśłi, które nasunęły się po przeglądaniu Nr 10 Wprost 8 marca 2009)

sobota, 28 lutego 2009

Wolność jest w nas

Moje refleksje po obejrzeniu filmu „Popiełuszko. Wolność jest w nas”.


Byłam, widziałam, przypomniałam sobie.
Wolność jest w nas - i nie stłamsi jej żaden totalitaryzm, żaden zbrodniczy system. Ale ważne, by człowiek nie stracił w sobie tej wewnętrznej siły - oparcia się zewnętrznej przemocy, niegodziwości i zachował w sobie wolność, by pamiętał o solidarności, o uczciwości.

Na premierowym pokazie w Gdyni, filmu "Popiełuszko. Wolność jest w nas" sala była wypełniona. Może trochę dziwić tak wielkie zainteresowanie filmem z najnowszej historii Polski, ale czyżby tłumaczyć ten fakt jedynie darmowymi zaproszeniami na projekcję, które fundował sponsor - SKOK Stewczyka? I choć zainteresowanie było duże, smutek niejako wzbudza średnia wieku zebranych. Bo oto na sali przeważały dwie grupy wiekowe - można powiedzieć dzaidkowie z wnukami. Może za wyjątkami, nie można było uświadczyć młodych w średnim wieku ludzi. No tak, to pokolenie "inteligencji" wychowanej na Gazecie Wyborczej, z ukształtowanymi już poglądami na najnowszą historię, dyktowanymi przez wyżej wymienione pismo.

Film porusza do głębi, przejmuje obrazami, które są w świadomości ludzi - że tak się działo, ale jeszcze w pełni i tak "na dłoni", "legalnie" nikt tego nie ukazał. Obraz jest tak skonstruowany, przez pojawiające się często wstawki z filmów dokumentalnych, rzeczywistych taśm, nagrań, także audio, że ma się wrażenie, jakby całość była jednym dokumentem. Nawet te fragmenty "dogrywane" współcześne przez aktorów stanowiły jednolitą całość z rzeczywistym nagraniem. Przynajmniej ja miałam takie wrażenie, że widzę jeden, cały dokument. Taka była historia i to ta najświeższa przeszłość w dziejach Polski, to co się toczyło także już "przy mnie", "na moich oczach", z rzeczywistymi, prawdziwymi ludźmi. Tak było. I to właśnie przejmuje największą grozą...

Zbulwersowała mnie recenzja filmu Rafała Świątka, zamieszczona w Rzeczpospolitej (26.02.09 s.A18). Wypowiada się on bardzo negatywnie w kontekście tego obrazu. Zarzuca m.in. niezrozumiałość scen, przeskakiwanie z wydarzenia na wydarzenie, iż rzekomo widz nie potrafi się połapać o co chodzi. Poza tym "przypomina zlepek plakatowych, byle jak zainscenizowanych sekwencji". Przepraszam, ale jakim prawem stawia on takie zarzuty, że nie rozumie filmu, że nie przypominało to obrazu PRL w krzywym zwierciadle z filmów Barei? Taki był ówczesny świat, taka była rzeczywistość, a tłumaczenie jej jak małemu dziecku "od zera", po kawałku młodemu pokoleniu, które nie przeżyło tych chwil, zajełoby nie 2,5 godz., ale powiedzmy 8! Fakt. Nie rozumie - bo urodził się w latach 80-tych, także nie może tego pamiętać. Ja pochodzę z lat 70-tych i choć wydarzeń grudniowych czy śmierci ks. Popiełuszki nie pojmowałam jeszcze w pełni świadomie, to jednak to pamiętam i że budziło to we mnie lęk. Orientuję się w ciągu sekwencji filmu i to tym bardziej do mnie przemawia i przejmuje - kiedy widzę te wszystkie wydarzenia jakby "z bliska" i "na własne oczy"! Teraz do mnie tym głośniej przemawia obraz stanu wojennego. Ba, cóż to za określenie: "stan" wojenny? Tak ulukrowane, zinfantylizowane, żeby tylko nie pomyśleć o tym gorzej. Przecież to była najzwyklejsza wojna! Wojna polsko - polska! To strzelanie Polaków do Polaków i jadące ulicami miasta czołgi... Lodowate piekło grudniowe.

Poruszył mnie też obraz, nie spodziwając się - wpleciony wątek zabójstwa Grzegorza Przemyka. No tak - wszystkie te klocki układanki wplatają się w jedną całość - walki o wolność, o godność, o Polskę. Wszystko się zazębia i przeróżne historie życia mają ze sobą dużo wspólnego.
Adam Woronowicz rewelacyjnie zmierzył się z osobą kapłana ludzi pracy, którego postać czy to na zarejestrowanych dokumentach, czy w scenach kręconych obecnie, stwarzała wrażenie jedności. Ksiądz Jerzy - jako żywo! Kapłan, Polak, Człowiek.

Film kończy się ukazaniem skatowania ks. Popiełuszki i wrzuceniem jego zwłok do Wisły. Tak jak i kolejne sceny z zamieszek stanu wojennego i strajków wbijały mnie coraz bardziej w fotel, tak i te ostatnie momenty filmu - chociaż jednak nie do końca pokazane w pełni oczom widzów, niedopowiedziane, jednakże mimo to makabryczne, co można uczynić z człowiekiem. Do czego się posunąć.

Ale duch ludzki nie da się zgnębić, zniewolić. Ziarno rzucone w ziemię mimo, iż obumarłe, "skatowane" - wyda owoc, plon. Ksiądz Jerzy walczył ze złem, a nie z ofiarami zła. A zło dobrem zwyciężał i podtrzymywał ludzkiego ducha, gnębionego przez "czerwoną zarazę".

Film ten mną wstrzasnął i potrząsnął przebudzając, otwierając oczy na to co działo się tak niedawno...

Zachęcam do obejrzenia filmu "Popiełuszko. Wolność jest w nas" i stanięcia oko w oko z najnowszą historią, naszą rzeczywistością.
"Ojczyzno ma, tyle razy we krwi skąpana..."




j.e.w.