środa, 25 marca 2009

Dzień Świętości Życia


Przysięga Hipokratesa – przysięga składana przez lekarzyw starożytności, zawierała podstawy dzisiejszej etyki lekarskiej. (W Polsce obowiązuje obecnie Przyrzeczenie Lekarskie, stanowiące część Kodeksu Etyki Lekarskiej uchwalonego przez Krajowy Zjazd Lekarzy, nawiązujące treścią do deklaracji genewskiej.)
W Przysiędze Hipokratesa składanej przez lekarzy czytamy m.in.: "Nikomu, nawet na żądanie, nie dam śmiercionośnej trucizny, ani nikomu nie będę jej doradzał, podobnie też nie dam nigdy niewieście środka poronnego. W czystości i niewinności zachowam życie swoje i sztukę swoją." (tu jej tekst: http://www.bibl.amwaw.edu.pl/hipokrates.htm )

Czyż bardziej trzeba tłumaczyć te słowa? Lekarz jest po to, aby ratował życie! Jak więc można mówić o kończeniu życia, skracaniu życia, o przerywaniu życia, o niedopuszczaniu do życia?

Życie to najwiękrzy dar. Prawda, że często je marnujemy, nie potrafimy wykorzystać z pożytkiem... Ale jest tym, co człowiek posiada najcenniejszego. I nie ograbiajmy się sami z tego bogactwa.



"przychodzi czasami do głowy ta myśl
że można by tak zacząć inaczej żyć
mieć chęć do pracy i żyć inaczej
i lepiej niż dotąd, kto wie,
kto wie?
" (muz. i słowa Grzegorz Turnau )

"Dwa są życia modele, dwa życia sposoby.
Jeden - życie spokojne, drugi - życie w pośpiechu.
Dwa są życia modele, Dwa życia sposoby.
Jeden - całkiem zgodliwy, Drugi - całkiem na przekór. (...)

Nie żyć - to nie mieć nic, by powiedzieć.
Nie żyć - to nie mieć po co umierać,
by móc to potem albo zostawiać, albo zabierać.
Dwa są życia modele, dwa życia sposoby.
Jeden - życie spokojne, drugi - życie w pośpiechu.
Dwa są życia modele, dwa życia sposoby.
Jeden - ważny od dzisiaj, drugi - ważny od wieków
." Życia modele ( muzyka Grzegorz Turnau, słowa Michał Zabłocki )

poniedziałek, 23 marca 2009

cóż znaczy żyć


.
Vita. Rodzimy się i umieramy. Przychodzimy na ten świat i z niego w pewnym, nieznznym dla nas momencie - odchodzimy. Dar życia - można powiedzieć najwyższa wartość. Każda istota ma do niej prawo. Ale czy na pewno? Życie nie należy do nas - nie jesteśmy jego stwórcami, choć twórcami poniekąd tak. Tak wiele się mówi o prawie do wolności, do wyboru, że każdy ma prowo do wolności, ale czyż wyższą wartością nie jest prawo do życia? Do czegoś, co od nas tak do końca nie zależy? Skoro tak wiele się walczy o prawa zwierząt - do życia, do nie cierpienia itd., to czyż prawa tego można odmówić najdoskonalszemu ze 'zwierząt"? A przecież w imię wolności, równości, samowoli, pognębienia i tyranii - za wszelką cenę próbuje się narzucić prawo (obowiązek) śmierci!
Ale po kolei. Zdehumanizowany człowiek, odczłowieczony coraz mocniej walczy o zalegalizowanie zabijania (nie ważne w którym momencie życia i w jakiej sytuacji), o bezkarne unicestwianie innego życia w imię... - w imię czego? Wygody? bezproblemowego egzystowania? zachcianki? kaprysu? łatwizny prześlizgnięcia się z prądem na szerokie wody zatrutego odpadami basenu? Patrząc ogólnie na dzisiejsze kino, sztukę, wystawy wszelkiego rodzaju - można odnieśc wrażenie o "zezwierzęceniu" człowieka. Jeszcze chyba nie było tyle naturalizmu, brutalizmu i to bez żadnego skrępowania, serwowanych jak najbardziej otwarcie. Nie dość kombinowania zamachu na życie starszych czy niedołężnych ludzi - w imię tzw. "dobrej śmierci". Czy przmusowy kres może być czymś dobrym? Rezygnacja z najmniejszej szansy czyż nie jest zaprzepaszczeniem życie i właśnie godności? Podświadomie, zdrowy, normalny człowiek, nieświadomie pragnie żyć, za wszelką cenę, nie chce dosięgać kresu. Topiony zawsze będzie się szarpał i próbował wydostać sie na powierzchnię - do powietrza, aby złapać oddech. Gdy przychodzi kres na człowieka (ten naturalny) - on się szamoce (jak każda żywa istota) chcąc wyrwać się jeszcze w ostatniej chwili szponom śmierci - ku życiu. Coż może człowiek zadecydować o drugim? A cóż o sobie? Jak jest w stanie określić co będzie czuł, czego chciał i co postanowi nie będąc jeszcze w sytuacji zagrożenia życia? Czy może za wczasu spisać się na straty - kiedy jego naturalnym odruchem jest walka o żcie? W chwili zagrożenia człowiek jest zdolny do różnych heroicznych, niewyobrażalnych i desperackich czynów. To jest przeznaczeniem człowieka - żyć! Do tego został powołany. Ja chcę żyć i mówię to z pozycji posiadania doświadczenia podobnej sytuacji. Jak więc drugi może go zagłodzić, uśmierzyć ból ostatecznie usypiając, przecinając ostatni włosek życia?
No tak, łatwiej jest przyśpieszyć koniec. Po co sie męczyć samemu oraz z ... ? Przecież życie pojmuje się dziś jako "łatwe , lekkie i przyjemne"! Prawo do niego mają tylko zdrowi, piękni, młodzi i bogaci!
No tak, nie za młodzi... Nie daje się obciąć końca? To może zacząć od początku? Bez początku? Kto w zasadzie ustalił poczatek? Od kiedy zaczyna się człowiek? Od zapłodnienia komórki jajowej Nie, Od tego czasu gdy tworzą się już narządy? Nie, Od przyjścia na świat? Nie, a co to za człowiek - nie mówi, nie zarabia i jak on wygląda! Od osiągnięcia pełnoletności? Więc może dozwolimy likwidowanie niewygodnych 'egzemplarzy' do 18. roku życia i po, ja wiem, 50-tce? Game over - wypadasz z gry! nie jesteś już użyteczny! A ty nie będziesz użyteczny, więc po co masz zaistnieć? (przepraszam - po co masz dalej już istnieć?) Plan się nie powiódł, to nie czas, stworzymy sobie egzemplarz "doskonały" - na taki kształt i w takim czasie jaki nam będzie odpowiadał! Używając maszynerii, techniki stworzymy sobie małego robocika, a jak nam się znudzi - to pójdzie "na odstrzał"! Trochę z tej próbówki, trochę z tamtej i tworzymy oddział Frankensteinów.
Brrrr! W jakim my świecie żyjemy? Czy to dwuznaczność świata, który zupełnie oszalał?! Ludzie-roboty dyspozycyjni prawieże 24 godziny na dobę produkują nowe modele robotów - goniąc za najnowszymi trendami i krzykami mody. Zużyte egzemplarze - na złom . Po co zajmują miejsce? Są już niepotrzebni! Gry komputerowe szybko nudzą, wymyślmy nową mutację - zabawmy się w Boga! Co nam będize mówił jak to się robi? Sami możemy się zabawić!
A etyka? Cóż to za przeżytek strożytnej kultury! Teraz żyje się inaczej. Prawo do czegoś? Niestety nie każdy i nie zawsze ma to podstwowe prawo do życia. Wybór? Czy dzisiaj ja mogę decydować czy ty możesz żyć, bo akurat tak mi się zachciało? A jak zadecydujesz ty o moim życiu? A może pohandlujemy - życie za ile?
Czy dysponując już tak ogromną wiedzą zatraciliśmy sens i zdrowy rozum? Czy już w każdej dziedzinie totalnie wszystko musi stanąć na głowie? Ciekawe tylko kiedy to wszystko runie (a upadek będzie wielki). Zamiast korzystajć z wiedzy, rozwijać się coraz bardziej, pielęgnować to co cenne - życie, postępujemy w samodestrukcji oszukując się, mamiąc pozorem że tam właśnie jest życie.

„Zdaje się, że nie bez słuszności określa się dobro samo przez się i szczęście w związku z różnymi sposobami życia. Niewykształcony ogół i prostacy widzą je w rozkoszy; dlatego też zadowalają się życiem polegającym na używaniu. Trzy bowiem są najważniejsze rodzaje życia, a mianowicie, oprócz wyżej wspomnianego, życie poświęcone bądź działalności obywatelskiej, bądź teoretycznej kontemplacji ” Oryginał: www.racjonalista.pl/kk.php/s,6395 (Arystoteles, Etyka nikomachejska , op. cit ., 81-82)

„Istnieją trzy czynniki, zapewniające postępowanie przynoszące szczęście, które poprzednio uznaliśmy za najwyższe dobro dla ludzi: doskonałość, wiedza teoretyczna i przyjemność, widzimy, że istnieją również trzy rodzaje życia, które wszyscy ludzie, według możności, wybierają, aby je przeżyć: życie polityka, życie filozofia i życie oddane rozkoszy. Spośród nich filozof mianowicie pragnie tego, co dotyczy wiedzy teoretycznej i kontemplacji prawdy, polityk pragnie pięknych czynów (one same wynikają z doskonałości), a człowiek oddany rozkoszy pragnie przyjemności cielesnych”
Oryginał: www.racjonalista.pl/kk.php/s,6395 (Arystoteles, Etyka eudemejska , op. cit., s. 406)

Czy ŻYCIE jeszcze dziś coś znaczy? Czy jest czegoś warte?

j.e.w.

niedziela, 22 marca 2009

wieje wiosna? ze "wschodu"...


Tak.... powiało... - komunizmem, faszyzmem itd. itp... Jedna osoba stwierdziła, że poczuła się jak w stanie wojennnym - kiedy to z anten publicznych znikają z dnia na dzień, po kolei następne audycje, wartościowe, niezależne programy... Kiedy się "wycina" po kolei ludzi mediów - bo są niewygodni aktualnej władzy i idą pod prąd (głównemu nurtowi "fali miłości). Czystki są przeprowadzane i w radio i w telewizji. Bez oficjalnych powodów. Bez rozgłosu. Po cichu i od ręki wyrzuca się dziennikarzy, zwalnia, przesuwa program na cza zerowej oglądalności (czyli środek nocy), kasuje się program, nie przeprowadza transmisji. Więc co? Nikt nie protestuje? nikt nie ogląda? nie ma odzewu? a nawet gdyby był - klamk ajuż zapadła, taka jest wola Szefów i 'opinii publicznej'. Przychodzi "Ono" i po cichu, powoli demoluje wszystko 'od środka'.


j.e.w.

niedziela, 15 marca 2009

uroczystości Gołubie/Szymbark


Uroczyste obchody 65. rocznicy bohaterskiej śmierci dowódcy TOW „Gryf Pomorski” por. Józefa Dambka odbyły się w niedzielę 8 marca w Gołubiu Kaszubskim. Uroczystości rozpoczęła msza św. w miejscowym kościele, na której patriotyczną homilię wygłosił ks. Prałat z Wejherowa. Mówił o tym, że nie można milczeć i zapominać o przeszłości, o swojej własnej historii. Na obchodach gościł przedstawiciel Pana Prezydenta RP prof. Lecha Kaczyńskiego w osobie min. Aleksandra Szczygło. Udział wzięli także inni przedstawiciele polskiej polityki – sen. Dorota Arciszewska- Mielewczyk, posłowie Jacek Kurski i Zbigniew Kozak, a także przedstawiciele Kaszubsko-Kociewskiego Stowarzyszenia im. TOW „Gryf Pomorski” i Stowarzyszenia Rodziny Katyńskiej w Gdyni.

Po mszy św. nastąpił wspólny przemarsz, prowadzony przez ułanów ze Stowarzyszenia Miłośników Kawalerii Polskiej „Hubal”, do miejsca upamiętniającego śmierć por. J. Dambka nad Jeziorem Dąbrowskim. Odbył się tam apel poległych, głos zabrali zaproszeni goście, a Pani Halina Łyńczak ze Stow. „Rodzina Katyńska” przekazała Stowarzyszeniu im. TOW „Gryf Pomorski” urnę z ziemią z Katynia. Po modlitwie przy Krzyżu, o który cały czas trwają spory i kontrowersje co do jego usunięcia przez właściciela pobliskiego gruntu, w intencji por. Dambka i poległych jego podkomendnych, którzy oddali życie w obronie Ojczyzny i Kościoła Katolickiego, zebrani udali się do pobliskiego Szymbarka na dalszy przebieg uroczystości.
Na terenie tamtejszego Centrum Edukacji i Promocji Regionu odtworzono inscenizację rozbrojenia posterunku niemieckiego przez żołnierzy TOW „Gryf Pomorski”. Następnie można było wysłuchać prelekcji przygotowanej przez Pana Piotra Szubarczyka z Oddziałowego Biura Edukacji Publicznej IPN Gdańsk dotyczącej działalności patriotycznej por. Józefa Dambka i TOW „Gryf Pomorski”.

Była to wielka lekcja historii i patriotyzmu, które potrzebują w obecnych czasach pielęgnowania i rozwijania, aby duch polskości nie przygasał w sercach naszych Rodaków, szczególnie tych z młodszego pokolenia.

„Miejcie nadzieję!... Nie tę lichą, marną
Co rdzeń spróchniały w wątły kwiat ubiera,
Lecz tę niezłomną, która tkwi jak ziarno
Przyszłych poświęceń w duszy bohatera. (...)
Lecz nie przestajmy czcić świętości swoje
I przechowywać ideałów czystość;
Do nas należy dać im moc i zbroję,
By z kraju marzeń przeszły w rzeczywistość”
/Adam Asnyk/


J. E. W.

wtorek, 3 marca 2009

Garść sprzeczności


Dziwnie zaczęliśmy pojmować patriotyzm. (ciekawe pod czyim to wpływem? - niemieckim? komunistycznym? unijnym? liberalnym? 'luzackim'?) Oto tak na przykład były Prezydent (i były TW) Lech Wałęsa wygłasza: "Tam nawet było wielu patriotów" - w telewizyjnym wywiadzie oceniając pracowników komunistycznej SB. Zaś jeden z takich jak wyżej zostało określone "patriotów" - Czesław Kiszczak stwierdza: "Oficerowie SB to byli tacy sami polscy patrioci jak inni." Patrioci? przepraszam - polscy? bo chyba coś ze stronami granicy się pomieszało - jak dla mnie pasuje raczej wersja "sowieccy patrioci". I tak od grubej kreski zacierają się granice dobra izła, zamazują się kolory.
*
Jak wynika z sondażów które przytacza Wprost - aż 2/3 Polaków nie wie, kto jest szefem Platformy! Pytani Polacy obstawiają 3 typy: Donalda Tuska, Zbigniewa Chlebowskiego i Grzegorza Schetynę. Skąd taka dezorientacja? "Politolodzy przekonują że winny jest sam Tusk, który część partyjnych obowiązków przekazuje niżej. Dlatego jego rola jako szefa partii rozmywa się między nim a dwoma jego najbliższymi współpracownikami."
I taka sama historia czeka dalsze piony władzy - dajmy na to samorządy, władze lokalne, którym PO nalega aby "rozdać" całą władzę, maksymalnie ją zdecentralizować. Dobrze, każdy będzie rządził "wolnoć Tomku w swoim domku", powstaną same landy z własnymi prawami i odpowiadające tylko przed sobą. I jak w takiej sytuacji Polak będzie wiedział (jeśli już teraz, na etapie personalnych przesunięć nie jest w stanie zorientować sie 'kto tu rządzi'?) kto sprawuje władzę? W jakim on państwie w rezultacie mieszka? - w Polsce czy X-landzie? Przecież w landzie X jest zupełnie inne prawo niż w landzie Y i nic jednym do drugich.
Ale tym nie przejmuje się Premier usilnie dążący do sławy "gwiazdora" mediów, na której w końcu ma nadzieję dopłynąć wprost do Belwederu. "Po mnie choćby potop, ja już tylko będę siedział na stołku". (już nie wspomnę jaki to wiersz przywodzi na myśl...).
*
Ludzie! świat staje na głowie. Już powoli wszystko przestaje być białe i czarne, dobre i złe... polskie...
*
Jak wyżej. Białe plamy historii się koloryzuje, czarne karty się wybiela... Wydarzenie okrągłego stołu jest np. stawiane na piedestale chwały jako zaczątek wolnego kraju, który jednakże go stłamsił układami, zakrapianymi umowami wbił w stalowe okowy, z których tym truniej wyjść nam jeszcze po 20 latach by otrząsnąć się z esbeckich i sowieckich pozostałości, skamielin.
*
Obiektywizm? Chłodne postrzeganie z dystansem rzeczywistości? (raczej zimne wyrachowanie) Ale zaraz, a wolność słowa? I prawo do opowiadania się po stronie moich przekonań? A czyż z wypowiedzi, ze sposobu odnoszenia się niektórych dziennikarzy do swoich rozmówców - czyż jaśniejeli tylko politycznie modny obiektywizm? Cóż, a mnie się zdaje - że zależy do kogo i w jakiej sprawie, bo widać powszechnie zupełny "obiektywizm tendencyjny", pod przykrywką oczywiście obiektywizmu obiektywnego. No a przecież tylko to, co wyborca zobaczy w telewizji (dodajmy "słusznej telewizji") i usłyszy jedynie w poprawnym tonie wypowiedzi od "obiektywnych autorytetów" jest prawdziwe. Przepraszam bardzo, tak mi się teraz nasunęło - ale czy nie kojarzy się to Państwu z "Rokiem 1984" Orwella?


(myśłi, które nasunęły się po przeglądaniu Nr 10 Wprost 8 marca 2009)